niedziela, 17 marca 2013

12th Chapter

- Lubisz ją, po prostu to przyznaj - powiedział Harry, gdy siedzieli oboje w pokoju Niallera, kiedy blondyn dalej grał starając się nie myśleć o niczym.
- Jak każdy z tego domu - powiedział obojętnie, nie odrywając się do gry.
- Nie udawaj - powiedział cicho przyjaciel i obrócił się na łóżku na bok.
- Nic nie udaję - wzruszył ramionami.
- Niall, popatrz mi się w oczy i to powiedz - odparł Styles spokojnie.
Niall zatrzymał grę i się obrócił. Spojrzał na niego i podniósł jedną brew.
- Nic nie udaję - powtórzył nie spuszczając z niego wzroku.
- Wiedziałem! - roześmiał się Hazza. - Nie umiesz kłamać - klasnął w dłonie i podniósł się z łóżka.
- Daj już sobie spokój - prychnął Horan i się obrócił.
- To nic złego, to słodkie - poklepał go po plecach.
- Nie chcę już na ten temat rozmawiać - powiedział twardo Irlandczyk. 
- Innym razem - powiedział Harry i wyszedł opatulony jego kołdrą z pokoju.
Blondyn go zignorował, wolał grać. Nie chciał o niej myśleć. Może i ją lubił, ale ona była nieosiągalna. Lubił ją, "ale". To po prostu było dla niego niewłaściwe. Usłyszał, że burczy mu w brzuchu. Nie myślał nawet o jedzeniu, tak dawno nie jadł pełnego posiłku. Wylogował się, wyłączył grę i cały sprzęt. Poskładał wszystkie rzeczy i poodkładał na swoje miejsca. Zjechał na dół windą do kuchni. Louis robił sobie kawę.
- Cześć, stary - powiedział Niall siadając na stołku przy wysepce.
- No hej, jak tam? Słyszałem, że Aria była u nas na noc - podał mu kubek z kawą. - Zrobię sobie nową - powiedział, gdy on chciał zaprotestować.
- Dobrze, graliśmy w Diablo III cały czas - uśmiechnął się i napił brązowej cieczy.
- Musiało być fajnie - uśmiechnął się i usiadł obok niego z kawą.
- Było, dopóki nie przyszedł Harry - westchnął.
- Powiedziałeś mu o tym? Głupie pytanie - nie powiedziałeś.
- Nie będę się skarżył, nie jestem dzieckiem - prychnął.
- Jesteś, to po pierwsze. Po drugie to nauczyłbyś się kłamać i trzecie - dobrze wiesz, że nic się nie stanie jak raz mu przyznasz rację - zaśmiał się spokojnie i napił.
- Przepraszam, że lubię stawiać na swoim tak bardzo jak on i przepraszam, że nie lubię tego jego durnego tańca radości, który jest pedalski, idiotyczny i głupi - powiedział poirytowany Niall.
- Nikt tego nie lubi... - zastanowił się cicho Tomlinson. - Chociaż, gdyby nie Ed to bylibyście fajną parą, pomijam już to, że się całowaliście na tej imprezie i takie tam. Mam nadzieję, że jest Ci głupio - zaśmiał się.
- Czemu miałoby mi być? - wypalił.
- ...Ponieważ pocałowałeś czyjąś dziewczynę i powinieneś za to dostać...? - powiedział powoli ciągle nad wszystkim myśląc.
- Eee... O tym nie pomyślałem, a oni od tamtego czasu, chyba nie rozmawiali? - chłopak przełknął głośno ślinę, jego myśli gnały szybko w przestrzeni mózgowia.
- Zastanów się dlaczego...?
- Super, więc nie dość, że kocham się w dziewczynie kumpla to jestem też kolesiem, który rozbija związki - pisnął przestraszony.
- Mówiłem, żebyś najpierw myślał, potem robił - westchnął Lou i dopił kawę.
Odstawił kubek do zlewu i zostawił go samego w kuchni. Czuł, że kłopoty nadchodzą, a on nie miał zamiaru w tym uczestniczyć. Nie raz zdarzyło się, że to on starał się być bezstronny, gdy wychodziły kłótnie między nimi, ale rzadko udawało im się szybko pogodzić. Horan dokończył swoją kawę, która zrobiła się już zimna i pobiegł pod prysznic. Narzucił na siebie ubrania, które wcześniej powąchał w celu sprawdzenia świeżości i wyszedł z domu. Chciał wszystko przemyśleć. Chciał zachować się jak na faceta przystało.

Aria Moore siedziała na krześle ojca w jego biurze, w jej biurze. Patrzyła jak jakiś pracownik poleruję drzwi, które zostały dopiero co przyczepione z nowym napisem Aria Moore - Moore Papers. Nie podobała jej się cała ta szopka. Nie chciała żadnych takich drzwi. Marc jej nie słuchał, to miał być prezent. Ona wolała stare drzwi, chciała patrzeć po kim ma to krzesło, to biuro, tę pracę i to całe miejsce. Chciała już wyprosić "pana polera", ale zadzwonił telefon stacjonarny na jej biurku. Szybko odebrała i zmieniła na tryb głośnomówiący.
- O co chodzi? - spytała pierwsza odchylając się na fotelu.
- Drzwi się zablokowały, nie chcą mnie wpuścić na twoje piętro - powiedziała Alex.
- Marc musiał nie update'ować nowych osób na piętrze, wpisz tam : 24121994, to kod na wejście - odpowiedziała trochę podrażniona dyrektor.
Rozłączyła się, gdy usłyszała dźwięk windy stającej na piętrze. Nowa współpracownica musiała dostarczyć jej jakieś nowe pomysły albo papierki. Po chwili była już w jej gabinecie.
- Cześć, jak tam po imprezie? - spytała pogodnie dziewczyna.
- Dobrze - nie miała ochoty na nic, nawet na zwykłe pogaduszki. - Co dla mnie masz? - dziewczyna zajęła miejsce w kremowej dwuosobowej kanapie naprzeciw jej biurka.
- Propozycje, myślałam, by zacząć pierwsze nasze wydanie od kogoś popularnego, ale nie, aż tak bardzo. Musimy najpierw zyskać trochę sławy. Postanowiłam, więc wziąć Ritę Orę, mam nadzieję, że Ci pasuje? - zapytała i podała jej scenariusz całego zagrania.
- Podoba mi się - rzuciła okiem na niego. - Ja wybrałam już dla niej sesję, myślałam o niej jako silnej kobiecie, takiej jak Afryka i motywy zwierzęce. Miałam parę jeszcze opcji, ale to się spodobało Marc'owi, więc nie było już mowy. Chcesz napisać o niej taki zgrabny artykuł na wstępie? - zapytała i podała jej swoje notatki z sesją zdjęciową.
- Fajnie, bo myślałam, że Ty zrobisz cały ten dowcip i sesję, a ja się zajmę jakimiś ogólnymi sprawami. Pasuję mi - uśmiechnęła się i wstała z kanapy zabierając jej notatki odnośnie całego wyglądu, by zanieść to ludziom od grafiki stron, gdy była już przy wyjściu obróciła się. - Chcesz iść ze mną na obiadowy lunch?
- Nikt nie może mnie zobaczyć, zostałam "technicznie" zwolniona, idź sama. Ja sobie coś na górę zamówię i mi Marc przyniesie - uśmiechnęła się i zaczęła udawać, że robi coś na komputerze.
- Mogę Ci przynieść jak chcesz - zaproponowała. - Zjemy razem.
- Skoro wolisz mnie, niż swoich znajomych to proszę bardzo - uśmiechnęła się spokojnie Aria.
- Moim jedynym znajomym jest ochroniarz, który mnie tu wpuszcza, prócz Ciebie i Marc'a, więc wolę Ciebie znacznie, niż pusty stolik na dole w kawiarni - powiedziała z uśmiechem. - Co chcesz zatem do jedzenia?
- Przynieś mi jakąś sałatkę, najlepiej grecką albo cezara. Do tego wodę niegazowaną, bądź kawę. Wiem, jestem wybredna, ale lubię jak wszystko idzie po mojej myśli - zaśmiała się. - Weź moją kartę, ja dzisiaj stawiam - wyciągnęła z portfela swoją kartę członkowską.
Gdy chciała zamknąć go z powrotem spojrzała na zdjęcia i całą jego zawartość. Zawsze to samo przykuwało jej wzrok - malutka, drewniana deseczka do surfingu z napisem Aloha. To była część z naszyjnika Mike'a. Poznali się na obozie, dopiero tysiące kilometrów od domu, nad oceanem, podczas obozu surfingowego. On pływał na windsurfingu, ona na kitesurfingu, ale ich przyczepy dzieliły jedynie parę metrów. Śmieszne jak los potrafi spleść ludzkie losy. Przyjeżdżając na obóz on miał dziewczynę, a ona wycałowała każdego chłopaka z obozu. Chodzili całą paczką na różne imprezy i się dobrze zapoznali, ale byli tylko kumplami. Po powrocie z wakacji wszystko zaczęło się zmieniać. Ich rozmowy stały się częstsze, jej uczucia głębsze, a jego dziewczyna z nim się rozstała. Ta deseczka odczepiła mu się, gdy siedzieli sobie na molo, a on chciał wrzucić ją do wody. Ona ją wzięła i zostawiła w portfelu. Nigdy nie mogła zapomnieć jak wszystko ma swój piękny początek. Wszystko się zaczyna niepozornie, tak cicho.
Zamknęła portfel, gdy tylko spoglądnęła tęsknie na ocean pełen latawców, którego zdjęcie zrobiła na pamiętnym obozie. Usiadła z powrotem za biurkiem i przeglądała pocztę. Po usunięciu wszystkich niepotrzebnych wiadomości, wzięła do ręki telefon. Nieodebrane wiadomości, znowu.
Ed Sheeran : Pogadajmy, wpadnę do baru pod wieczór, bądź tam proszę.
Niall : Dzięki za wieczór i pół dnia :)
Amelie : Jutro rozmowa, jadę z Tobą, wpadnę po Ciebie o 8.30, bądź gotowa xx.
Nie chciała na nic odpisywać. Nie miała na to w zupełności ochoty, coś ją przemogło. Najpierw odpisała Irlandczykowi proste To ja powinnam Ci dziękować. A potem wysłała tę samą wiadomość do reszty Oks. Odłożyła telefon i zaczęła pisać krótki wstęp i opisu scenariusza, który napisała Alex do nowego artykułu. Nie minęło dziesięciu minut jak przyszła dziewczyna zawalona torbami z jedzeniem. Moore podbiegła do niej i wzięła jedną torbę, po czym położyła ją na szklanym biurku. Dziewczyna zrobiła to samo. Rozpakowały jedzenie.
- Kupiłam Ci obie sałatki, bo wiem, że nie jadałaś śniadania. Do tego masz butelkę wody i gorące macchiato z karmelem, powiedzieli mi, że takie pijesz - posunęła w stronę jej krzesła jej jedzenie. - Dla siebie mam tartę ze szpinakiem, a do tego pierś kurczaka w sosie brzoskwiniowym i pysznie miażdżący  shake waniliowy - uśmiechnęła się i obie zasiadły do stołu.
Aria po swojej stronie na obrotowym krześle, a Alex po drugiej na kanapie. W końcu zrobiło się cicho, nie wspominając jedynie o odgłosach chrupania, ciamkania i przełykania. Gdy zaspokoiły w końcu swoje pierwsze pragnienie głodu spokojnie odetchnęły, by wznowić rozmowę i powoli kontynuować jedzenie.
- Powiedz mi, bo nurtuję mnie to od... odkąd to zobaczyłam... - zastanowiła się Alex, ale nie miała ochoty unikać tematu, bo była ciekawa. - Ty i Niall czy Ty i Ed ? - zachichotała.
- Niall?! - pisnęła śmiejąc się. - Ja go lubię, ale nie aż tak, to samo się tyczy Ed'a. Nie jestem gotowa na związek i tyle. Chciałabym powiedzieć, że dalej kocham mojego byłego, ale po tej całej imprezie u facetów, wiem, że nic już do niego nie czuję. Kocham tylko nasze wspólne wspomnienia i to jaka byłam szczęśliwa. Niall jest zupełnie gdzie indziej w życiu, a Ed za dużo się przejmuje wszystkim - powiedziała przegryzając sałatę.
- Czyli Ty i Ed - nic ?
- Dokładnie - podniosła widelec na znak zupełnej racji. - Jak chcesz to się za niego bierz - uśmiechnęła się pogodnie.
- Nie, nie, nie, nie - kręciła głową. - On mnie przeraża, a rozmawia z Tobą tak, że masz wrażenie, że już się w Tobie zakochał, bo to jest dziwne... Mam kogoś innego na oku - zaśmiała się.
- Któż to taki ? - podniosła brwi i się uśmiechnęła szeroko na zachętę.
- Będziesz się śmiać...
- Ja się nie śmieję z cudzych miłostek - odpowiedziała spokojnie Ars.
- Ale obiecaj chociaż.
- Obiecuję - podniosła prawą rękę do góry. - Mów, więc.
- No... Podoba mi się Harry, ale to... No on z tą Taylor i... Beznadziejnie i na tej imprezie, gdy zeszliśmy na dół on mnie tak przytulił... Wszystko było tak pięknie, a potem zeszła ona i zaczęli się całować... Kicha jakaś... No i jeszcze Liam, jest taki kochany dzieciak...
- Ale słodko! - pisnęła radośnie. - Przykro mi, ale musimy zmienić gwiazdę, bo mam już pewien pomysł...

Rudy wokalista siedział w boksie w Porterhouse, czekając na Arię. Nie chciał na nią krzyczeć, a sobie coś wytłumaczyć. Miał mętlik w głowie, wszystko mu się mieszało. Dziewczyna spóźniała się, bo zmieniała cały numer, gdyż chciała pomóc nowej koleżance. Zajęło to jej dłużej niż myślała, ale była już w drodze. Nie napisała do niego, bo zostawiła telefon w biurze. Dzwonek przy drzwiach, rozebranie się z wierzchniej odzieży, szybkie powitanie wszystkich gości i usidła obok Sheeran'a przy stole.
- Cześć, chciałeś pogadać - powiedziała trochę zdyszana, po czym machnęła do pracownicy, by przyniosła im dwie herbaty.
- Taaak... - zawahał się.
- To mów, nie ugryzę - uśmiechnęła się spokojnie.
- Mi powiedziałaś, że nic na razie nie chcesz zaczynać i takie tam... - wiedziała już o co mu chodzi.
- Chodzi o Niall'a, tak ? - on kiwnął głową. - Jesteśmy tylko znajomymi, tamto zadanie i cały dzisiejszy dzień i wczorajszy, jaki spędziliśmy nic nie znaczył... w takim sensie, o jakim myślisz - powiedziała naturalnie prawdę, sądząc, że on nie powinien mieć problemów, by to zrozumieć.
- Spędziliście razem praktycznie cały weekend? - spytał bezradnie.
- Jesteśmy tylko znajomymi, tak jak ja i Ty - powiedziała nie rozumiejąc jego zdenerwowania.
- Pominę to wszystko, wiesz... Chciałem się jedynie zapytać, czy to wszystko, ta nasza przyjaźń jest dalej aktualna, ale widzę, że nie - zamknął oczy, był zdenerwowany.
- Nie wierzysz mi? - roześmiała się ironicznie.
- Jak mam Ci wierzyć, skoro robisz coś takiego? - schował twarz w dłoniach, oboje zamilkli, bo kelnerka przyniosła im gorącą herbatę i z uśmiechem odeszła.
- Niby co znowu robię?! - zapytała się, odciągnęła jego rękę z twarzy, by na niego spojrzeć, ale dalej trzymała za nią, by on się uspokoił.
- Mówiłem Ci, że będę na Ciebie czekał - westchnął i spojrzał w jej oczy. - Że będziemy przyjaciółmi i ja będę czekał... Ale jak mam czekać, skoro widzę, gdy całujesz się z innym i... - zastanowił się, czy jej to powiedzieć, a ona czekała. - Patrzysz się na Niall'a jak na osobę, na którą czekałaś przez parę lat, rozmawiacie ze sobą jakbyście się znali od zawsze. Chcę wierzyć, że jest inaczej, że Ty także na mnie czekasz, ale ja znam ten wzrok. Widziałem jak patrzyła na mnie Amy i wiem jak to jest tęsknić za osobą, która kiedyś będzie tylko twoja. Wierz mi, ja wiem - wstał z siedzenia, a ona także się poderwała, miała pustkę w głowie, nic nie rozumiała.
On ją mocno przytulił i szepnął do ucha :
- Może to znak, że Amy to ta jedyna, a może to znak, bym się trzymał z daleka. A może po prostu to on jest Ci pisany. Nie schrzań tego, kochanie - pocałował ją w policzek i wyszedł z baru.
Aria usiadła z powrotem na siedzeniu i zaczęła myśleć. Myśleć o wszystkim, o wszystkich i o tym, co ma. Tylko, że jej się wydawało, że on miał jakieś przywidzenia. Niall to dzieciak. Niall to nie to. Niall to dzieciak. To naprawdę nie było dla niej tym, o czym on mówił. Ona nie tęskniła za nim całe życie, ona nie pragnęła z nim go spędzić.

_________________________________________________________________________

Spóźnione, ale jest, miałam zawał na weekend, bo był koncert, potem jeszcze DS, kolejny koncert, a potem lekka melancholka, zadania z matematyki, trochę nauki i takie tam. Sprawdziłam, nie widziałam błędów, Susan, więc sorki, jak jakieś znajdziesz... Może być? Ja padam na twarz, męczy mnie cała sytuacja z moim facetem, nie ogarniam tego...
Love,
Aria Jones.

15 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, warto czekać :)
    Piszesz niesamowicie dobrze :)
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O jak miło, a już miałam pisać kiedy dodasz xD Susan mogłabyś wyżywać się na kimś i innym? Rozdział super! Jak zawsze czekam na następny ;D W

    OdpowiedzUsuń
  3. Bądź dzielna :* a no i rozdzial jak zwykle wspanialy no i ta akcja z żarciem :p hahaha
    ~Alex H.

    OdpowiedzUsuń
  4. O Boże, nie wierzę! Jasne, ze może być! Podoba mi się, że zaczęło dziać się coś w jej pracy. O jeny, jeny ja naprawdę jeszcze raz przepraszam! Wylazło szydło z worka - straszna ze mnie zołza :/ Rozumiem, że jesteś zmęczona - ja również mam dosyć nauki, ciągłych testów i problemów w domu. Naprawdę przepraszam miałam taki tydzień, że byłam chora, wszystko mi się zawaliło i byłam strasznie złośliwa. Cóż mogę powiedzieć o 'chłopcach'? Ed zrobił się filozofem i dobrze, że się "rozstali", choć razem nie byli ;) Nikt się nie zmusza. Niall... taki... troszkę dzieciakowaty. Ale nadal interesuje mnie wątek Lou, tzn podobno ma być jakiś "wątek poboczny z nim". Haha ;)
    Jeszcze raz przepraszam! Szczerzę mówiąc to sama siebie nie rozumiem - czasami mam ochotę na jakąś złośliwości, a później wyrzucam to sobie tygodniami.
    Ogólnie podoba mi się Twoje 'opko' ;)
    Tylko nie daj Boże jakiś pomysł z fantasty, tak, jak zrobiła to moja przyjaciółka - kompletna klapa.
    Pozdrawiam,
    Susan

    OdpowiedzUsuń
  5. Niall to nie dzieciak ! Rozdział świetny ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. No niech ona będzie z Niallerkiem; to będzie taaaakie słodkie ^^ <3
    Kocham cię i pisz dalej, bo cię kocham :*

    Ps. xD :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział! Dzieje się i to dużo. Biedny Sheeran i w ogóle Niall kocha Arię, a boi się do tego przyznać. Jestem ciekawa, czy Alex spodoba się Harrehowi... Mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny. Weny życzę. xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham Twoje opowiadania! Wszystkie są świetne! Nie mogę się doczekać co będzie dalej :3
    + NOMINOWAŁAM CIĘ DO LIBSTER AWARD ♥ więcej tu --> http://iwannadiewithoutpain.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Superrrr!!!!Czekam na następny :)Rozdziały są epickie :)Wbij do mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Cześć, Ario :)
    Wiem, wiem, trochę za oficjalnie?
    Whatever, nie komentowałam, bo tak szczerze, nie wiedziałam co napisać. W końcu już wszystko zostało naskrobane. Teraz jednak piszę, bo chciałam Ci tylko przekazać, że przebrnęłam przez Anonymousa! Przy epilogu w połowie zatkałam sobie usta dłonią, nie wierząc w to, co czytam, a przy ostatnim akapicie na mojej twarzy widniał serdeczny uśmiech. Możesz nie wierzyć, ale czytając ATT czułam, jakbym była przy bohaterach i obserwowała ich przeżycia z boku, dokładnie czuła, co czują. To brzmi bardzo wyniośle, ale chyba w taki nastrój wprowadziły mnie piosenki Happysad. (Gorąco polecam, szczególnie "Lęki i fobie" i "Taką wodą być". Cudo.) Życzę Ci wesołych świąt, smacznego jajka i takich tam różnych innych. No i weny, a przede wszystkim szczęścia. Domyślam się, że możesz nie czuć się najlepiej, ale jeśli to tylko moje błędne domysły, to przepraszam. Wszystkiego, co najlepsze od Caroline, wiernej czytelniczki :) Lots of love, babe x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś wielka i tak nie czuję się najlepiej, bo robi się coraz gorzej. ATT to było tak dawno i takie to już, ale wow, że to przeczytałaś <3. Dzięki za życzenia i w ogóle, nie rozpiszę się, bo mam telefon przy uchu i ramię mi odpada xD
      Kocham Cię xx

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że wszystko się ułoży <3 Aaaa, no i mam w planach jeszcze przeczytanie kolejnego Twojego opowiadania, które już skończyłaś, ale tyyyle mam w planach, że nie wiem, kiedy się zabiorę, ale na pewno się zabiorę! :D Swoją drogą... jak tam wena? Bo z tego co zauważyłam, od dłuższego czasu jest Cię tu coraz mniej. Wiesz już mniej więcej, kiedy opublikujesz coś nowego? No i jak idzie z Sherlock? ;) Big love! x

      Usuń
    3. Nic mi o Sherlock nie mów! Nie dotknęłam tego i bardzo mi jest przykro z tego powodu, jestem beznadziejna, jakby wena zupełnie odłynęła. Wstyd mi za siebie strasznie. Nic już do mnie nie dochodzi, nie wiem czemu. Po prostu odpłynęła... Pomóż jakoś, proszę? ;c
      Ogólnie to się już trochę układa, powoli, bo powoli, ale jakoś idzie. W sumie to jestem z siebie dumna, bo wymogłam na rodzicach wyjazd do chłopaka na weekend. Nie widziałam się z nim od dwóch miesięcy prawie... Ech, no ale cóż, będzie tylko już lepiej, mam nadzieję ;)
      To czytaj, powiesz mi jak Ci się podoba, wierzę w Ciebie, skoro już przeczytałaś ATT, to dalej już z górki poleci, nie? :P Przynajmniej ja tak miałam <3

      Love ya all,
      Aria Jones.

      Usuń
  11. POMAGAM CI! właśnie teraz, właśnie tu. W sumie, nie wiem dokładnie jak, ale wysyłam Ci wenę, dużo świetnych pomysłów i UŚMIECH! :) Cieszę się, że powoli się układa i wierzę, że będzie już tylko lepiej i wszystko wróci do normy :)
    Przeczytam, przeczytam na pewno! Tylko jeszcze nie wiem kiedy :c 24 godziny dziennie i 7 dni w tygodniu nie wystarczają na zmieszczenie nowego opowiadania :( Ale będę się starać, obiecuję! ;) Loveya.x

    OdpowiedzUsuń